Z kaloryferami wyszło średnio. I nie chodzi wcale o przechylony grzejnik w salonie. Jest już poprawiony. Poza tym z początku był zamontowany właściwie; przekrzywił się po dodaniu grzejnika z drugiej strony pionu. Bo to właśnie piony centralnego ogrzewania okazały się źródłem zgryzot. Wiedzieliśmy, że są brzydkie: stare, pokrzywione rury z odpowietrzaczami zainstalowanymi dokładnie na wysokości twarzy. Nie spodziewaliśmy się jednak, że podłączone do nich nowe grzejniki znajdą się w miejscach niemalże losowych. Pierwszy – centralnie pod parapetem, drugi – nieco na lewo, trzeci – na prawo, czwarty… czwarty nie zmieścił się w ogóle. Jakiejkolwiek poprawy spodziewać się możemy dopiero na wiosnę, kiedy lody na Wiśle zelżeją, a spuszczenie wody z pionu przestanie być uważane za zbrodnię przeciwko ludzkości. Do tego czasu musimy pogodzić się z wynikową estetyką. Zawsze można zamknąć oczy. Tylko dlaczego słychać wtedy donośne kaloryferów ćwierkanie?


Comments Off
Odpowiedź ze spółdzielni nadeszła po kilku dniach, za pośrednictwem faksu.
Grzejniki miały byś stalowe, płytowe (a myśmy wybrali takie z żeberkami). Najlepiej kupione w sklepie przy ul. Janowskiego 50 (jasne). Zabrania się montowania zaworów odcinających na gałązkach powrotnych (pan w sklepie z kaloryferami zdziwił się niepomiernie). Za wszystkie szkody ponosimy całkowitą odpowiedzialność (a kto jak nie my?).
Poniżej znajdowała się tabela mocy dla każdego z grzejników. Zmiana układu ścian działowych w mieszkaniu spółdzielni jakby umknęła. Będąca wcześniej salonem sypialnia ogrzewana miała być zgodnie z tabelą dwoma kaloryferami o mocy 1780 i 1240 Wat. Może bym i uległa, ale wychodziło to koszmarnie drogo.
Przyszło nam zastosować taktykę naszego bohatera narodowego, pana Drzymały. A może raczej taktykę strusia? Albo osła?
W każdym razie grzejniki będą żeberkowe i o mocy zgodnej z zapotrzebowaniem.

Comments Off
- Proszę pani. W Spółdzielni obowiązuje forma pisemna – usłyszałam od miłego skądinąd pana. – Proszę napisać podanie.
Z wrażenia przysiadłam na krześle.
- Ale… ja… tylko… – sama nie bardzo wiedziałam, czego ja “tylko” chciałam. W każdym razie chodziło o parametry grzejników. Dotarły do mnie słuchy, że spółdzielnia nie zezwala na aluminiowe. Przed złożeniem zamówienia postanowiłam upewnić się, czy nie ma jeszcze innych ograniczeń.
- Rozumie pan, zależy mi na czasie. Na takie grzejniki czeka się kilka tygodni. – ciągle wierzyłam, że wyjdę dziś ze spółdzielni z pożądaną informacją w ręku.
- Aż kilka tygodni? Jak pani to sobie wyobraża, przecież wtedy rozpocznie się już sezon grzewczy. – pogrążył mnie miły pan. – Proszę, tu jest kartka.
Wbrew moim nadziejom kartka była czysta. To znaczy w kratkę.
- A kiedy zaczyna się sezon grzewczy? – zagadnęłam kaligrafując “podanie” na kolanie.
- Jak będzie zimno.
Miły pan miał mnie już chyba dosyć. Odczekawszy aż moje bazgroły zostaną zarejestrowane w księdze pism przychodzących opuściłam lokal spółdzielni z podwiniętym ogonem.
Comments Off